poniedziałek, 3 marca 2014

Od Akreona

Nie wytrzymałem. Po prostu wybiegłem z jaskini, zabierając ze sobą Yummey'a.
-Tato! Puszczaj mnie!- krzyczał.
-Nie ma mowy. Nie wrócę tam dopóki nie znajdę kogoś lub czegoś co wywołało u niej to zachowanie.- powiedziałem stanowczo.
Przez kilka chwil biegliśmy w ciszy, lecz w końcu mój syn się odezwał
-Jakie to uczucie, jak się kogoś kocha?
Zapadła cisza. Stanąłem i popatrzyłem na niego zdziwiony.
-Co?- powiedziałem.
-No, kiedy czujesz, że kogoś kochasz, no...- odpowiedział trochę ciszonym głosem.
-Synu, tego się nie czuje, to się wie.- spojrzałem na niego z politowaniem.- A czemu pytasz?
Znowu cisza..
~~~~~~~~~~~~~~~
W oddali zobaczyłem wodospad. Postanowiłem do niego podjeść, lecz coś przykuło moją uwagę...
Jednak był to zwyczajny kwiatek owinięty brudnym bandażem... Czekaj... Brudnym bandażem...?
-Tato! Tu coś jest!- krzyczał przerażony Yummey.
Ile sił w skrzydłach poleciałem do niego.
-Co je... Eeeee... Co to jest?- spytałem wskazując na wielką skałę o kształcie koła.
-Nie wiem. Dlatego się zawołałem.
-Szzzszzzzzz yyyyyyyyyyyyyhhhhhhhhhhhhhhh - coś ryknęło.
-T...tato?
-S...synek... Chciałem ci już to dawno powiedzieć...
C.D.N