czwartek, 27 lutego 2014

Oficjalne wprowadzenie starzenia się wilków do watahy

Oficjalnie wprowadzam starzenie się wilków do watahy. Wszystkie wilki od teraz będą się starzeć o rok co dwa tygodnie. Ta zmiana nie dotyczy szczeniąt, które starzeją o rok co tydzień. Mam nadzieję, że ta zmiana w watasze Wam się podoba.

Od Kiyuko cz.IV

Całkiem dobrze się czułam w nowym ciele. Postanowiłam się teraz wszystkim pokazać. Pobiegłam do lasu by poszukać tam Estrelii i owszem, znalazłam ją. Lecz nie była sama! Zdaje się, że rozmawiała z jakimś wilkiem... ten wilk.... był taki piękny! Cały czarny, z błyszczącymi oczami...
- Hm.. co my tu mamy... czyżby czarny charakterek? Brzmi obiecująco.. - powiedziałam do siebie i przycupnęłam blisko. To była pora na to, by użyć mocy!
- Na mocy kamieni szczęścia, przemień mnie w skunksa! - krzyknęłam w myślach i przemieniłam się w małe, zgrabne zwierzątko
- No, i to rozumiem! Teraz spokojnie mogę obok nich posiedzieć, a oni i tak nie zauważą nic dziwnego! - powiedziałam wbiegając na polankę. Jednak oni mówili jakimś dziwnym językiem... zaraz! To był wilczy... czyli moja moc ma i słabe strony - nie rozumiem swojego rodowego języka... zgaduje że doskonale poradzę sobie ze skunksim... w takim wypadku stanie tam na polanie nie miało sensu i postanowiłam pobiec do Yummeya i pokazać się mu.
Gdy tam dotarłam Yummey postanowił najwyraźniej) się po wylegiwać na słoneczku. Jednak gdy mnie zobaczył zaczęła się pogoń! Yum najwyraźniej chciał mnie zjeść! Uciekałam jak szalona nie zważając na wszystko. W końcu nie wytrzymałam i krzyknęłam:
- Na mocy kamieni szczęścia, odmień mnie!
- Y-yuko?
- A co ty myślałeś głuptasku? Zjeść mnie chciałeś, czy co?
- Nie to jest teraz najdziwniejsze...
A co niby innego?
- Ty... jesteś dorosła?!
- A no tak... zauważyłeś...
- Wooow...
- Możesz mnie wielbić! - zażartowałam
- Prędzej umrę siostrzyczko - odwzajemnił żart
- Czekaj... - nagle coś zaszeleściło w trawie
- C-co?
-Ciszej!
- Dlaczego? Haha! Wrabiasz mnie, co? Podpucha? Patrz.. KRZYCZĘ SOBIE! I co? Stało się coś? Nie! Haha!
- Coś ty na... - przerwał mi głośny krzyk Yummeya
- Aaaaaa! Co to jest?! UCIEKAJMY!!!
- Yum! Teraz tylko zachowaj spokój! Aaaaa!!!

Konkurs zostaje przedłużony

Konkurs zostaje przedłużony do końca lutego, ponieważ bardzo mało osób zdobyło nagrody.

piątek, 21 lutego 2014

Kiyuko dorosła (dzięki Eliksirowi Dorastania)!

Imię: Kiiyuko
Przezwisko: Yuko, dla brata również jako Yuk

Od Kiyuko cz.III

Światło zaczęło blednąć... myliłam się, to nie był jednorożec lecz smok! Przycupnęłam w pobliskich krzaczkach i przyglądałam się stworkowi przez dłuższą chwilę, lecz w końcu mnie zauważył.
- Kim jesteś?! I jakim prawem zakłócasz mój spokój?! - Zaryczał smok, był raczej mały... miniaturowy?
- Prz-przepraszam, że przeszkadzam... jestem Ki-iiyuko i prze-rzechodziłam tędy...- powiedziałam skruszona
- Kiyuko, co? Wiele o tobie słyszałam... jestem Hyōga. Miło cię poznać. - jej głos był nieco milszy, a może tylko mi się tak zdawało?
- Wzajemnie pani smoczyco! - nie wiedziałam co powiedzieć
- Mów mi po imieniu, zostałam wybrana na towarzysza twojej mamy, czekałam na ciebie by dać ci to. - podała mi jakąś buteleczkę
- Co to?
- To eliksir dorastania, dała mi go Ryū i kazała przekazać tobie.
- Kto to Ryū?
- Królowa wszystkich smoków, włada nami... jest bardzo piękna i potężna. Ma brylantowe oczy które władają cudownym spojrzeniem, złotą skórę mieniącą się wszystkimi barwami tęczy, duże, potężne skrzydła, łuski lśniące czystością i piękny diadem zrobiony z najszlachetniejszego złota. Jej pałać jest na złotej górze mieszczącej się z tond bardzo daleko na południe i jest on wykonany z najpiękniejszych bursztynów, oraz usiany najróżniejszymi wzorami i klejnotami.
- Jejku! Ona naprawdę jest piękna... a jej zamek..! Muszę ją kiedyś zobaczyć!
- Obawiam się, że to niemożliwe. Królowa nie przyjmuje do siebie wilków, to tereny wyłącznie dla smoków.
- Szkoda...
- A wracając do mikstury - wypij ją, twoja mama poprosiła mnie oto...
- Dlaczego? Ja nie chcę być duża!
- To dla twojego bezpieczeństwa.
- Czego? Przecież w watasze jest bezpiecznie!
- Po prostu to zrób, ja już muszę wracać do domu. Wkrótce sama się przekonasz czemu było to takie ważne.
- Odleciała... - pomyślałam - Cóż... jeżeli mama życzy sobie bym to wypiła, to chyba nie mam wyboru. - jęknęłam. No dobra.... na trzy. Raz... dwa... trzy... - głupia... miało być na trzy.... Jeszcze raz... raz,dwa, trzy! I znów nie wypiłam... może po prostu to zrobię? Płyn miał smak patyka którego wczoraj gryzłam, zamaczanego w błocie z dodatkiem kurzu i wymiocin... innymi słowy: fuuuu... Ale zmieniłam wygląd i jestem teraz dorosła! Muszę powiedzieć, że całkiem niezła ze mnie waderka.

środa, 19 lutego 2014

Od Kiyuko cz.II

Chwilkę przysłuchiwałam się ciszy, ale nagle stało się coś co odwróciło moją uwagę. Oczy zaczęły mnie mocno piec, parę łez kapnęło o ziemię i nagle ból był nie do zniesienia. Wkrótce jednak ustąpił. Jednak z jakim skutkiem! Zamiast czarnej pustki zaczęłam powoli widzieć normalne barwy, nareszcie! Rozglądnęłam się po wielkim świecie. Popatrzyłam przed siebie - miałam racje, to rzeczywiście były skały. Nagle przed moimi oczyma przeleciał motylek, mama coś tam mówiła ale nie to było teraz najciekawsze! Skrzydlaty maluch usiadł na jakimś kwiecie, lecz zaraz potem wzleciał w powietrze. Zgadnijcie co zrobiłam. No oczywiście, że go goniłam! Przede mną były piękne zielone trawy. Podejrzewałam, że jestem na łące szczeniaków o której tyle opowiadała mi mama! Rozglądnęłam się dookoła, motylek poleciał już gdzieś do nieba i nie mogłam go gonić, więc przycapnęłam pod krzaczkiem podziwiając okolice. Zauważyłam jakiś ruch w trawie, kto to mógł być? Nagle coś na mnie naskoczyło! Padłam na ziemię.
- Hejo Yuko! - wyszczekał jakiś wilk
- Yummey? - zawołalam - Zejdź ze mnie!
- Eh... no dobra Yuk.
- Nie mów tak na mnie! Możesz nazywać mnie po imieniu, lub zwracać się do mnie "Yuko", ale nigdy jako "Yuk"!
- No weź! Wyluzuj Yuk! - spiorunowałam go wzrokiem - No dobra! Niech ci będzie... Yuk. - zaczął się śmiać
- Otaczają mnie... - nie zdążyłam dokończyć
- ...idioci? - dokończył Yummey
- Zgadłeś psinko! - zaśmiałam się, o dziwo nie obraził się, a wręcz przeciwnie! Zaczął się śmiać razem ze mną. Może nie powinnam być taka wredna?
- Wiesz co Yuk?
- Co?
- Całkiem spoko z ciebie gość! Ale ja chyba pójdę już trochę pospacerować, nudzi mi się na tej polance...
- Spoko, ja tu zostanę. Jak znudzi ci się już chodzenie bez celu, wróć na łąkę! Pobawimy się!
- Dobrze! - uśmiechnęłam się... no co! To mój starszy brat... urodził się aż 0,1 sekundy przede mną! Zmieniając temat.. zaczęłam oddalać się od łąki, a moim oczom ukazała się przepiękna grota otoczona wodą. Weszłam do tej sadzawki i podreptałam na drugą stronę. W jaskini o dziwo było bardzo jasno, na podłodze leżały jednak różne szamańskie flakoniki z pięknymi miksturami i talizmany. Ciekawe jak taki flakonik jest odczuwalny w dotyku? Wzięłam do pyszczka jeden, lecz upadł mi i potłukł się, a jego zawartość rozlała się po podłodze. Co ja zrobiłam?! Zaczęłam płakać... co jeżeli ta miksturka była ważna? Co jeśli wyrzucą mnie z watahy?! Moja łza spadła na potłuczone szkło, a ono zaczęło błyszczeć. Przestałam płakać. Co się działo? Oślepił mnie jakiś blask, a gdy odzyskałam panowanie nad oczami przede mną nie było już wielu tysięcy małych kawałeczków szkła, lecz jeden piękny flakonik z miksturką w środku! Czyżbym umiała naprawiać przedmioty łzami?! Odkryłam swoją moc! Oczarowana powoli odłożyłam flakonik na swoje miejsce i czmychnęłam z jaskini. Skierowałam się do wodopoju, gdyż chciało mi się pić. Oślepiło mnie jakieś światło! Wśród tej jasności mrużąc oczy udało mi się dostrzec kontur jakiejś postaci... jednorożec?!
C.D.N

Od Estrelli C.D. Demon

- Przepraszam za me maniery, nie przedstawiłam się. - nagle spoważniałam - Witaj, jestem Estrella. Jak się nazywasz?
- Demon. - odwarknął mi
- Czy chcesz zwiedzić tereny watahy? - spytałam go. Jak widać wilk był nie śmiały. Przez dłuższą chwilę nie odpowiadał.
- I co? - zapytałam go jeszcze raz
- No... Chyba...
Pokazałam mu tereny watahy, oczywiście do mojej jaskini i innych nie wchodziliśmy.
- Chcesz dołączyć do watahy? - po długiej chwili milczenia w końcu odważyłam się coś powiedzieć

<Demon?>

poniedziałek, 17 lutego 2014

Od Demona C.D. Estrella

Szedłem lasem. W ogóle nie wiem, co ja tu robię. Zobaczyłem na ziemi cień. Spojrzałem przed siebie i zobaczyłem jakąś białą waderę.
- Cześć - powiedziała
- Cześć - warknąłem
- Jak tam? - spytała.
- Nijak - odwarknąłem
- Co jest? - spytała
- Nic - warknąłem - A tak w ogóle - ty jesteś Alfą? - spytałem
- Tak - odpowiedziała
- Super... - odpowiedziałem
<Estrella?>

Nowy członek!

Imię: Demon
Przezwisko: Dark

sobota, 15 lutego 2014

Od Kiyuko

Było mi cieplutko. Co prawda jeszcze nie otworzyłam oczu, ale świat zdawał się niebezpieczny, więc wolałam nic nie widzieć. Niewiele rozumiałam. Co się właściwie stało? Co to za miejsce? Nie mogłam tego stwierdzić sama, przecież byłam jeszcze za młoda. Wstałam. Ledwo trzymając się na nogach szłam prosto. Szybko się uczyłam. Wkrótce umiałam już trzymać się o własnych siłach. Robiłam małe, nie zdarne kroki. Powolutku zbliżałam się do czegoś. Tylko nie wiedziałam czego! Uderzyłam się w głowę. Wstałam i spróbowałam zrobić krok na przód. Znowu nic. Jakaś... skała? Skręciłam, ale znów się o coś uderzyłam. Postanowiłam usiąść w miejscu. I tak puki nic nie widzę nie zdołam wrócić z powrotem. Usłyszałam jakieś głosy:
- Zadam ci pytanie... czy tobie naprawdę na mnie zależy?
- Co proszę?
- Zależy ci na mnie? Czy jestem tylko twoją zabawką...
Postanowiłam przykucnąć i posłuchać znajomych głosów... dlaczego mama mówiła takim smutnym tonem? Co oznaczały te słowa?
C.D.N

Zmiana wyglądów miniaturowego smoka!

Zmiana wyglądów smoka! Teraźniejsze wyglądy będą bardziej magiczne i ich wygląd będzie bardzo "smoczy". Oto nowy warianty wyglądów:

Japanese Cherry urodziła szczenięta!


Imię: Yummey
Przezwisko: Yu, Yum

Od Shiawase cz. VI

Pomóc temu wariatowi opanować świat? I to za pomocą mojej mocy? Co we mnie wstąpiło? No cóż miałam wybór. Obrałam tę drogę więc co się dziwię. Teraz tylko muszę opracować plan, przecież nie zostawię tego w ten sposób. Moja moc, heh- dobre, ciekawe jaką tajemnicę mogę w sobie skrywać.
Ten mroczny wilk, nienawiść w jego oczach, podłe plany- jak takiemu wierzyć, że po wykorzystaniu moich zdolności nic nie zrobi moim rodzicom? Nie, nie zostawię tego tak! Jakiś słaby punkt, przecież każdy go ma.
Zastanawiam się co słychać u Estrelli. Czy ktoś z watahy w ogóle zauważył moją nieobecność? Ostatnio doszło tyle wilków... Jednakże Estrella nie wydaje mi się NORMALNYM wilkiem, ale o tym pomyślę później.
--------------------------TRZAŚNIĘCIE DRZWI----------------------------------------------
-A więc Shiawase...
Ten głos, nie tym razem nie mogło być inaczej, nie mogłam się mylić. Czarna sylwetka zbliżała się do mnie. Nic nie widziałam. Ogarnął mnie niepokój, jednak coś go łagodziło, tylko nie, to nie możliwe!
-Czy zawsze to JA muszę ratować ci życie- powtórzył ten sam głos.
Ja chyba śnię- To TY?
-To, czyli kto? Nie pamiętasz mnie?
-Tasuke, ale skąd ty, tutaj, jak? Mój łańcuszek, przecież cię nie wzywałam. O nie, znowu udajesz mojego przyjaciela, przestań!
-Ej, ej, spokojnie, nikogo nie udaję. Pamiętasz mój znak na łapie i nasze hasło?
Jak mogłam tego wcześniej nie sprawdzić, wtedy w jaskini... Ach nie byłoby tego wszystkiego, gdybym nie bujała w obłokach.
-Pamiętam- wydukałam.
Wilk odwrócił łapę. Rzeczywiście, znak identyczny jak kształt mojego łańcuszka.
-Ōkami no chikara
-Wareware no chikara
- A więc skoro już wiesz, że ja, to ja, to chodź ze mną do Twojej watahy.
-Wiesz już o niej? Ale skąd?
-A wiem, bo wiem. A teraz tylko otworzę te kraty i wiejemy.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Proszę, proszę, a kogo my tu mamy?!
-Wybacz Shiawase- niemal wykrzyczał do mnie Tasuke.
-Że co proszę?- myślałam, że oślepłam i ogłuchłam. Tasuke powiedział tylko tyle i przeniknął przez ścianę. Nie wierzyłam. Tak po prostu mnie opuścił i zostawił z tym wariatem. Czuję, że koniec świata i mój jest już bliski.

Od Estrelli

Byłam obok wodopoju, blisko lasu. Czułam, że tutaj jest Shiawase. Mam szósty zmysł po tacie? On miał jakąś umiejętność o której nie wiedziałam? Zadawałam sobie mnóstwo pytań, na które i tak nie miałam odpowiedzi. Po chwili zastanowienia obróciłam i zajrzałam za krzaki. Była tam nora, w sam raz aby wilk się zmieścił. Weszłam do niej. Nora stopniowo się poszerzała, aż w końcu zobaczyłam kręcone schody wiodące w dół. Zeszłam po nich. Schody kończyła żelazna brama zamknięta na dwie kłódki. W jamie było dość wilgotno, więc chciałam zamrozić drzwi, gdy nagle przede mną przenikając przez ścianę stanął wilk...

piątek, 14 lutego 2014

Od Japanese Cherry C.D. Akreon

- Kochanie, musimy porozmawiać. - powiedziałam
- O co chodzi Cherry? Coś nie tak?
- Bardzo nie tak. Nie powinno tak być!
- Ale jak być?
- No.. ty nawet mnie nie kochasz!
- Co? Kto ci takich głupot naopowiadał?!
- Nikt. Widzę. Nie cieszysz się z naszego dziecka!
- Cieszę się! Naprawdę! - nie brzmiało to przekonująco...
- Zadam ci pytanie... czy tobie naprawdę na mnie zależy?
- Co proszę?
- Zależy ci na mnie? Czy jestem tylko twoją zabawką...
<Akreon?>

czwartek, 13 lutego 2014

Od Westa

Przechodziłem przez łąkę, kiedy zobaczyłem małą sarnę. Zaczaiłem się w krzakach i czunie ją obserwowałem. Nagłe przed moimi oczami stanął dziwny niebieski wilk i zaczął mnie gonić. Uciekałem ile sił w nogach, ale dogonił mnie i chwycił swoimi wielkimi łapskami. Przerażony krzyknąłem "Pomocy!!!". Nagle poczułem okropny ból.... Wszystko było inne...

C.D.N

środa, 12 lutego 2014

Od Akreona C.D. Japanese Cherry

Wiedziałem na twarzy Cherrnese lekki uśmiech.
-Jestem w ciąży, a ty jesteś ojcem!- wskoczyła mi w ramiona.
-Wow, cieszę się.- powiedziałem zmieszany.- To miło.
Wilczyca posmutniała. Widać, że zaraz z jej oczy popłynie potok łez.
-Coś się stało?
-Nie nic...- powiedziała pod nosem.
Resztę dnia spędziliśmy w ciszy...
~~~~~~~~~~~~~~~~
Japanese wstała około godziny 11, ja zaś na byłem na nogach już od 7.
-Kochanie, musimy porozmawiać.- powiedziała stanowczym głosem wilczyca.

Cherrnese<



poniedziałek, 3 lutego 2014

Od Estrelli

 Po wyjściu mamy poleciałam z moim śnieżnym feniksem na patrol watahy. Wiem, że to nie moja działka, ale strażnika w watasze niestety nie ma. Sprawdziłam czy wszyscy są. Para, West, inni - równo sześć. Kogoś tu brakuje... Tak, Shiawase! Przeszukałam polankę, las, jej jaskinię, wodopój, a nawet Świątynię Luny, w której powinien bycć Akreon. Nie ma, nie ma i nie ma! Gdzie ona mogła być?
- Shiawase! Shiawase! - krzyczałam głośno - Green Luck! Shiawase! Gdzie jesteś!
Luna zabierze mi tego feniksa za nieodpowiedzialność. W sumie nie tym się martwię, tylko o samą Shiawase. Coś musiało jej stać, ktoś ją porwał, a najlepszym zdarzeniem by był ostry ból gardła przez co nie może mówić. Lecz niestety na pewno tak nie było. Ja czuję, że ją porwano, czuję w głębi serca...

C.D.N

Od Estrelli

Byłam w mojej jaskini. Para już odeszła, jakąś godzinę temu. Ja siedziałam spokojnie i myślałam i odprężałam się, gdy nagle usłyszałam głos mej mamy, szeptem, a gdy się obróciłam, była obok mnie.
- Witam, mamo. Jak się znalazłaś? - zapytałam zdziwona
- Mam zdolność teleportacji, nie? - Luna mrugnęła i uśmiechnęła się do mnie
- Dlaczego tutaj jesteś?
- Chciałam Ci złożyć wizytę i dać ci coś...
Nie miałam zamiaru przerwać matce, bogini nocy. Słuchałam ją uważnie.
- Widzę, że Twoja wataha dobrze sprawuje. Miejmy nadzieję, że nadal tak będzie. Za to, że mnie wysłuchałaś dostajesz drobny upominek.- Luna pokazała mi kupkę śniegu - To feniks śnieżny. Śmiało weź go do łapy!
Zrobiłam tak jak mama kazała, wzięłam go w łapę. Nagle śnieg zamienił się w feniksa. To prawda! Byłam zachwycona.
- To samica. Nazywa się Snowflake. - powiedziała mi bogini księżyca
- Snowflake... - mruczałam pod nosem - Jest piękna! - tym razem powiedziałam głośniej
- Niestety, już muszę iść. Kiedyś Cię odwiedzę. - pożegnała mnie matka
- Dziękuję... - szepnęłam, a Luna uśmiechnęła i zniknęła

Od Shiawase cz. V


-Ałła-stęknęłam.
Otworzyłam oczy. Czułam się tak, jakbym dostała w głowę czymś bardzo twardym. Gdzie ja jestem?, skąd się tu wzięłam? znowu pytania zawracały mi głowę. Nie mogłam się podnieś- jak tylko próbowałam, to wszystko mnie bolało. Spojrzałam na swoje ciało. Zamiast zielono-szarej sierści ujrzałam ją upstrzoną wielkimi czerwonymi plamami.
-Co mi się stało-wyszeptałam na pół przytomna.
Po chwili poczułam, że wspomnienia do mnie wracają. Tamtej nocy, ten wilk.
Przypomniała mi się nasza rozmowa, ale i jego atak, ślady mojej krwi. Zrozumiałam-przegrałam. Zostałam przez niego porwana, a teraz leżę na jakiejś zimnej posadzce nie wiadomo gdzie. Nagle ciężkie, metalowe drzwi otworzyły się z wielkim hukiem. Nie widziałam ich, ale odgłos nie był mi obcy, wszędzie bym go rozpoznała. Do pomieszczenia ktoś wszedł. Czułam na sobie zimny, złowrogi wzrok. To musiał być on. Przesunęłam się delikatnie w kierunku przeciwnym od dobiegającego do mnie dźwięku, jednak to był błąd. Miałam dobry słuch, ale w pomieszczeniu musiało być coś, co wprowadzało więźnia w błąd. Poczułam pod głową łapy.
-Wreszcie się obudziłaś Shiawase.
Musiałam się przekonać, że to był on. Skupiłam się, otworzyłam oczy i całą swoją siłą próbowałam wstać. Zaczęłam przygotowania do czaru.
-Nigdy się nie poddasz, co?
-Czego ode mnie chcesz?-wykrzyczałam mu pytanie prosto w pysk.
-Hm, zastanówmy się... Mam zamiar opanować cały świat i ty mi w tym pomożesz.
-Nigdy, prędzej zginę niż do tego dojdzie.
-A gdybym tak cię zaszantażował?
-W jaki sposób? Nie ma na mnie sposobu.
-A pamiętasz może swoich rodziców?
-Ks.- syknęłam. Ma mnie!- Niech więc będzie. Czego chcesz?
-Zastanówmy się. Masz w sobie ukrytą moc, o której nawet nie wiesz. Obudzimy ja w tobie, a potem wykorzystamy do podbicia świata.
-ObudziMY?, wykorzystaMY?, co to ma znaczyć?, jakie MY?
-Nie przekonałem cię? Wiesz co się stanie jak nie będziesz chciała współpracować...
-Tak-powiedziałam pomimo, że nie otrzymałam pytania- zacznijMY więc.

Od Japanese Cherry C.D. Akreon

Wyszliśmy z jaskini i przystanęliśmy na pobliskiej polanie. Łapa nadal mnie bolała, ale nie skarżyłam się na to. Usiedliśmy pod czereśnią. Musiałam to zrobić. Instynkt mi tak podpowiadał.
- Witaj piękna czeremcho! Jak się miewasz? - odpowiedział mi szum liści i zdziwiony głos Akreona.
- Cherry? Co ty robisz?
- Nic... to tylko... eh... Po śmierci rodziców zostałam sama. To już wiesz. Ale nie wiesz, że zostałam wtedy sama wśród wielu pięknych drzew, drzewa te były to piękne, różowe wiśnie i cudowne czereśnie. W pewnym momencie byłam tak samotna, że zaczęłam widzieć w nich przyjaciół. Zaczęłam z nimi rozmawiać, a teraz.... przez to nie mogłam zostać w żadnej watasze w której dotychczas byłam. Do puki nie trafiłam tu.
- Rozumiem cię. Przykro mi z powodu twoich rodziców. - powiedział Akreon. On naprawdę mnie rozumiał.
- Słuchaj... muszę ci coś powiedzieć. Jestem w... - zawahałam się...
<Akreon?>

niedziela, 2 lutego 2014

Od Estrelli

 Po ciasnym korytarzu szły dwa wilki i zachwycały się moją jaskinią. Było w niej ciemno, lecz kryształy zwisające z sufitu oświetlały ją swoim niebieskim światłem. Po chwili usłyszałam jednego z wilków.
- Estrella! Jesteś tam? Estrella! - wołał wilk. To chyba był Akreon, bo miał podobny głos.
- Tak? - zdziwiłam się, jak weszli. Ach, zapomniałam przecież nie ustawiłam dziś pola siłowego.
- To ja Akreon i Cherrnese. - Akreon powitał mnie przyjaźnie
- Aha, dobrze. Co się stało?- zapytałam
- Ja czuję się dobrze, Cherrnese źle. Jej łapa, no... nie wygląda najlepiej.
- Dobra, chodźmy! Akreon... ty też nie wyglądasz najlepiej. Jakby bolały Cię plecy...
Wilki poszły za mną. Po chwili basior się odezwał:
- Skąd wiedziałaś?
- Przeczucie. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. Byliśmy już w środku mojej jaskini. Tak jak na korytarzu, było tu ciemno, ale kryształy na suficie oświetlały ją. Moja grota była wielka i obszerna. Było tu pięć kamiennych łóżek przymocowanych do ściany, z czego największe i wyściełane płatkami kwiatów było moje. Obok dwóch łóżek były stoliczki, też kamienne. Na jednym z łóżek obok stolika usiadła Japanese Cherry, a ja obok niej.
- Dobra, zobaczmy Twoją łapę... U!
- To tylko draśnięcie. - wilczycę widać bolała łapa, lecz ona starała się tym nie przejmować.
- Nie tylko draśnięcie... Ona Ci krwawi!
Akreon stał znudzony niedaleko nas, lecz przeraził się tym co powiedziałam.
- Dobrze, że poszliśmy do ciebie. Ale mnie bolą plecy, co ja mam robić? - zapytał wilk
- Połóż się na tym łóżku - wskazałam mu łapą łoże obok
Wilk położył się na wskazanym mu łóżku. Odkaziłam łapę Cherrnese, a potem zabandażowałam.
- Dziękuję. - wilczyca uśmiechnęła się do mnie
- Nie ma za co. - odwzajemniłam się jej uśmiechem
- Dobrze. A co ze mną? - zapytał Akreon
- W domu połóż się. Wszystko będzie dobrze. Najlepiej wykąp się w wodzie w Magicznej Świątyni Luny.
- Dzięki za poradę. To my już idziemy. - odpowiedział mi basior
- Poczekajcie! Chcę jeszcze coś powiedzieć Japanese Cherry.
Podeszłam do niej i wyszeptałam na ucho:
- Akreon to twój partner?
- Tak. - odpowiedziała mi szeptem wadera - Planujemy szczenięta.
- No to żegnam! - pożegnałam ich, już oczywiście normalnym głosem
- Do widzenia! - odpowiedzieli mi jednocześnie i odeszli

Nowy członek!

Imię: West
Przezwisko: Tea

Od Shiawase cz.IV

Wilk, którego ujrzałam, wyglądał tak samo, jak ten, który porwał moich rodziców. Te złowrogie oczy, kolor sierści, sterczące uszy i zakręcony ogon. To musiał być on! Poza tym zapach już od początku mnie niepokoił. Ruszyłam pędem z groty. Noc pokryła las i pola. Gdzieniegdzie w krzakach coś się poruszyło. To drogę przebiegał mi zając, to zahukała sowa wśród liści. Nie miałam teraz czasu na polowanie, choć biegnący zając wzbudził mój apetyt. Biegłam taki i biegłam. W końcu spostrzegłam, że zgubiłam wroga. Podparłam się o drzewo gdy nagle...
-Shiawase!
Aż podskoczyłam, serce poczęło bić mi mocnej. Zamarłam, przez chwilę słyszałam tylko jego bicie.
-Shiawase!- powtórzył ten sam głos.
Ciekawość wzięła górę. Odwróciłam się. Wilk wyglądał tak złowrogo, jakby wyciągnięto go z horroru o największych potworach. Jednakże zachowałam zimną krew. Postanowiłam przyzwać pomocnika.
-Prędko Tasuke na pomoc!-wykrzyczałam.
-Nic ci to nie da. On nie przyjdzie.-zaśmiał się wilczur.
-Co mu zrobiłeś!?
-Ja, nic, he, he.
-To dlaczego ma się nie pojawić. Kłamiesz!!!
-Twój łańcuszek został zablokowany przez mój czar.
-To niemożliwe, cały czas miałam go przy sobie, nie dawałam ci go...
-To w niczym nie przeszkadza. Jestem typem wilka, którego techniki działają na odległość i zdaje się, że właśnie przegrałaś.
-To jeszcze nie koniec. Rozumiesz!? Ja jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa.
-Shiawase, nie oszukujmy się. Nic już nie zdziałasz.
-Bzdury! Dla mnie nie istnieje takie słowo jak przegrana!
-To czas wprowadzić je do twojego słownika!- wykrzyczał wilk i ruszył na mnie.
-To jeszcze nie koniec!-powtórzyłam-to dopiero początek!
Właśnie miałam użyć techniki samoleczenia, by w razie czego nie dostać obrażeń, ale mój wróg była szybszy. Poczułam, jak część mojego ciała drętwieje. Spojrzałam- wszędzie były ślady krwi.
-To moja krew?-wyszeptałam, po czym zamknęły mi się powieki.

sobota, 1 lutego 2014

Od Japanese Cherry C.D. Estrella


- Dobrze, nie czuję się najlepiej. Tobie nic się nie stało?
- Czuję się.... doskonale. - widziałam że cierpi, nie wiedziałam tylko dlaczego tak było. Może jemu też się coś stało?
- Chodź! Estrella powinna być teraz w swojej jaskini! - już miałam powiedzieć, że przecież nie mogę iść ale Akreon zarzucił mnie sobie na plecy i poleciał ponad chmury. Wkrótce wylądowaliśmy. W jaskini Alfy było pięknie!
- Estrella! Jesteś tam? Estrella! - Akreon był cały przerażony.
- Tak? - w jaskini było widać cień jakiejś postaci.
<Estrella?>